Startowa Do nadrzędnej Nowości English Komunikaty Pro Inne English articles O nas Współpraca Linki Polecamy Ściągnij sobie Zastrzeżenie
| |
Paszporty szczepionkowe - dlaczego uważam, że nie!
Pewien znany redaktor, którego nazwiska tu nie
wymienię i zastąpię przez X, opublikował na twitterze swoje stanowisko
popierające wprowadzenie tzw. paszportów szczepionkowych.
Ponieważ stanowisko X było publiczne -
przynajmniej na forum twittera, to publicznie tam je skomentowałem w załączonym
tamże szerszym artykule. Postarałem się by był merytoryczny, bez inwektyw jakie
pojawiły się w komentarzach. Dotyczy WIELU zwolenników paszportów
szczepionkowych i szczepień. Ważny jest szerszy obraz.
Poniżej adaptacja (skrót i drobne zmiany) mojego komentarza. Podobnie jak w
stosunku do X, dla prywatności ukrywam inne nazwiska podane w dyskusji.
Myślę, ze poniższy komentarz może się przydać szerszemu gronu czytelników.
Redaktor X jest za paszportami
szczepionkowymi.
Komentarz do wpisu redaktora na twitterze.
"Ludzie, którzy dla tymczasowego
bezpieczeństwa rezygnują
z podstawowej wolności,
nie zasługują ani na bezpieczeństwo, ani na wolność".
Benjamin Franklin
Wpis ten spotkał się z krytyką na samym
twitterze (do innych głosów nie mam dostępu), z którą zgadzam się w wielu
wątkach. Komentarze są jednak dość ogólnikowe i emocjonalne, co jest zrozumiałe
ze względu na ograniczenia techniczne serwisu.
Nie chciałbym krytykować ad personam,
bo sprawa dotyczy całej rzeszy „covidian” (dalej pozwolę sobie używać tego
zwrotu), w tym znaczących polityków jak np. Y, ale ponieważ sprowokowały mnie
oświadczenia X i zacytuję szereg z nich, to pośrednio autorowi też się dostanie.
Inne wpisy/wypowiedzi redaktora świadczą, że podąża on dalej swoją wybraną
drogą. Osobiście mnie to niepokoi, bo jednak pan redaktor ma wielu czytelników i
jest osobą opiniotwórczą.
Chodzi o przyjęcie tzw. paszportu
szczepionkowego, którego forma jest jeszcze
dyskutowana.
Sprawę jego końcowej wersji i zakresu zostawię zatem jeszcze na boku, skupiając
się na jego podstawach ideowych, prawnych i merytorycznych z medycznego punktu
widzenia.
Co do podstaw ideowych – to jest „produkt” wpisujący się w agendę globalistów i
lewactwa – by coraz bardziej kontrolować ludzi. Żeby najkrócej pokazać postawę
jaką widzę i zamierzam skomentować:
Nie rozumie
Pan/Pani, istoty zagadnienia – paszporty nie mają sensu oprócz kontroli nad
ludźmi
i wyciągania pieniędzy, ponieważ same „szczepienia” nic ludziom dobrego nie
dadzą (niebezpieczna mrzonka). Są elementem totalitarnego planu realizowanego od
dawna (uwaga: „teoria spiskowa”!). Kto tego nie wie, de facto nie rozumie
niczego z tego, co się teraz dzieje.
To wymaga wyjaśnienia, „diabeł tkwi w
szczegółach” - aczkolwiek stoi za tym poglądem tak dużo informacji, faktów i
wiedzy wybitnych specjalistów, że nie jest łatwo to krótko omówić. W zasadzie
nie odkrywam Ameryki i użyję paru truizmów, ale widzę w otoczeniu i w sieci, jak
wiele osób jest niedoinformowanych i zwiedzionych propagandą.
Najpierw wypada przytoczyć w całości owe stwierdzenia redaktora (pojawiły się na
twitterze 28 kwietnia – konto @X).
Wpis początkowy
Po porcji komentarzy X odpowiada:
------------
Dalej najczytelniej będzie odnieść się po
kolei do poszczególnych wybranych zdań (te z pierwszego wpisu zaznaczę kolorem
żółtym, a z „odpowiedzi” - seledynowym), ale uwzględniając kontekst i czasami
wtrącając dygresje ogólniejsze. Wszystko, co tu napiszę, potrafię uzasadnić
naukowo i faktami, ale ponieważ to jest artykuł publicystyczny, to powstrzymam
się od pisania elaboratu.
__________________________________
…„oznaczają
one dyskryminację osób, które nie chcą się szczepić”
– dyskryminacja jest złem samym w sobie – moralnie, ale także jest niezgodna
zarówno z Konstytucją jak i deklaracją unijną o dobrowolności szczepień.
Czy ktoś czegoś chce czy nie, jest w tym przypadku jego podstawowym prawem, a
łamanie wolnej woli – jest nawet sprzeczne z prawem boskim/kosmicznym (jak kto –
nomen omen woli to nazwać).
…„ale powodem owej dyskryminacji jest zdecydowana odmowa
solidarności społecznej owych osób, a także lekceważenie praw innych”.
Nie zachodzi
lekceważenie praw innych w tym kierunku (lekceważenie zdania oponentów
już nie budzi zastrzeżeń?), ponieważ nikt nikomu nie zabrania się szczepić,
natomiast wiara, że szczepionka kogoś ochroni jest złudzeniem. Obecnie
wprowadzane szczepionki były wyprodukowane dla zabezpieczenia przed wirusem z
Wuhan, na jego charakterystyce, którego już praktycznie nie ma** – obecnie jest
kilkaset nowych mutacji. Autor i podobni uważają, że niezaszczepieni zagrożą
zaszczepionym.
Jest tu parę podstawowych nieporozumień a nawet kłamstw.
Sami producenci szczepionek oraz komisje je dopuszczające stwierdziły ostatnio,
że osoby zaszczepione mogą dalej chorować,
przenosić wirusa i zarażać, zarażać się ponownie.
Zresztą widzimy to na przykładach ponownych zakażeń osób szczepionych a nawet
ich zgonów. Te zjawiska będą narastały z czasem. Niektóre szczepienia są
wstrzymywane.
Natomiast zarówno nauka jak i doświadczenia
ze stosowania różnych innych szczepionek pokazują, że szczepionki zawierają
toksyny (zwłaszcza neurotoksyny), mogą też produkować patogeny groźne dla innych
ludzi.
Tu ciekawostka, a w rzeczywistości dobrze udokumentowany fakt, który od lat
silnie medycyna i farmacja próbuje zamilczeć: szereg epidemii oraz wzrost
ilości przypadków śmiertelnych spotęgowało się właśnie po wprowadzeniu
szczepionki na daną chorobę. Oprócz tego że szczepionki ze swej natury zawierają
niebezpieczne dla zdrowia składniki, to w przypadku obecnie wprowadzanych
szczepionek genetycznych dochodzą dodatkowe zagrożenia jak np. niszczenie
bariery krew-mózg***. Co więcej i jeszcze bardziej niebezpieczne – wpływ na
przyszłe pokolenia, ponieważ raz wprowadzona zmiana pozostaje w człowieku i w
zstępnych na zawsze – z nieobliczalnymi skutkami. Chociaż propaganda
szczepionkowa i jej wasale usilnie próbują temu zaprzeczać – takie jest
stanowisko licznych uczonych. Obowiązuje tu zasada ostrożności i solidarności
pokoleniowej.
Wreszcie – kogo szczepienia mają chronić?
Osoby zaszczepione przed niezaszczepionymi? To po co w takim razie się szczepić,
skoro będąc rzekomo bezpiecznym (cel szczepień) nadal mamy się bać
niezaszczepionego? …Czaruje się nas też asekuracyjnie hasłem „lżejszego
przebiegu” po ew. zachorowaniu. Jest za mało danych by to ocenić w populacji,
pojedyncze przypadki tego nie potwierdzają.
A tym bardziej nie chroni nikogo ów „paszport”. Czy nie widać w tym absurdu i w
imię czego go bronić?
Dodajmy jeszcze że ze względów zdrowotnych nie wszyscy mogą się zaszczepić.
"Paszport" i jego używanie na granicy czy jako przepustka do usług spowoduje że
ci ludzie będą dyskryminowani.
Wplątywanie tu solidaryzmu jest
kolejnym nieporozumieniem i nadużyciem. Solidarność wiąże się z dobrowolnością a
nie przymusem. A solidarność ograniczonej grupy przeciwko innej grupie tworzy
podziały, podobnie jak rządowe i prywatne piętnowanie innych w imię „jedynej
słusznej prawdy”.
Uwzględniając zagrożenia od szczepień i związane z nimi drakońskie
zarządzenia i sankcje, to ci, którzy przeciw nim protestują, są prawdziwie
solidarni z innymi ludźmi. Bo skutki szczepień - zdrowotne i społeczne, nie
patrzą jakie kto ma poglądy – mogą dotknąć każdego.
Zatem „zbiorowe
bezpieczeństwo” polega właśnie na ostrożności i
nie poddawaniu się totalitarnej władzy i jej wielce wątpliwym „rozwiązaniom”.
Warto powiązać owe rozporządzenia z szerzej pojętym bezpieczeństwem – bytowym,
gospodarczym, socjalnym, psychicznym – różnymi sferami życia, w których
bezpieczeństwo zostało zburzone.
Dalsze zdanie: „prawem
państwa jest ochrona innych obywateli przed działaniami osób, które odmawiają
społecznej solidarności”
jest posumowaniem niebezpiecznej postawy wspierania omnipotencji państwa w
dziedzinie praw osobistych. O ile hasło solidarności ma wydźwięk społeczny, to
samo szczepienie, jako zabieg na ciele, jest sprawą wybitnie osobistą. Zapędy
władz idą dalej – kartoteki zaszczepionych to złamanie tajemnicy danych
osobowych, w tym intymnych zdrowotnych.
…„chcącemu
nie dzieje się krzywda". Jeśli więc ktoś nie chce się zaszczepić, to jest to
jego akt wyboru, który wiązać się może z tym, że nie będzie on miał dostępu do
pewnych usług czy możliwości wyjazdu. To jego wybór i nie powinien on mieć do
nikogo o to pretensji”.
Ależ dzieje mu
się krzywda (pomijając nawet wspomniane prawa wolności) ponieważ karze się
go za poglądy. Jest to opresja narzucona w imię chorych przesłanek – jak wyżej.
Można potraktować ów wybór odmowy jako akt protestu przed głupotą i postępującym
zniewoleniem, ale także jako podstawowe prawo ochrony swego zdrowia.
„Nie istnieją ani finansowe, ani religijne powody do odmawiania
szczepień. Państwo gwarantuje darmowe szczepionki”.
Nic nie jest darmowe – rząd zadłużył Polaków na astronomiczną kwotę zakupując
szczepionki i tworząc kosztowne otoczenie logistyczne z pieniędzy podatników i z
kredytu – to trzeba będzie spłacić. Przy okazji „kręci” inne biznesy – sprawa
znana której nie będę rozwijał. Warto tylko wspomnieć, że tak nastraszył ludzi,
że ci dobrowolnie idą się testować „na covid” także prywatnie – za słoną opłatą,
nie wiedząc, że te testy są skrajnie niewiarygodne. W wyniku powstaje wiele
sytuacji niepotrzebnie wywołanego strachu i chorobotwórczego stresu iż jest się
chorym oraz obciąża się niepotrzebnie służby medyczne kosztem realnych potrzeb.
…„wielkie religie świata nie tylko akceptują, ale i wspierają
szczepienia”
Przykro to powiedzieć, ale wielkie religie w swych „zarządach” coraz bardziej
łączą się z wielkim kapitałem i wszelką oligarchią. Tak jak od wieków, oprócz
działań pozytywnych, podtrzymywały różne mity, tak i teraz popierają mit
skuteczności medycyny farmaceutycznej i jej bezpieczeństwa. To osobny duży temat
wypełniony dezinformacją i skandalami.
„…żeby wyjechać do niektórych krajów trzeba się zaszczepić
przeciwko chorobom tropikalnym, w pewnych zawodach konieczne są odpowiednie
badania, które umożliwiają ich wykonywanie”.
Już nawet abstrahując od tego czy te
szczepienia w ogóle coś dają (czy są kolejnym mitem), to ilość osób, które
podlegają tym ograniczeniom jest nieporównywalna do ilości ludzi których
się szczepi „na covid” (a zamierza się nawet „wyszczepić wszystkich”) i to pod
silną presją a nawet przymusem (np. w grupach zawodowych).
Można się obyć bez podróży w tropiki, ale już planowane ograniczenia
„paszportowe” czy wg certyfikatów szczepień a nawet przetestowania – dotkną
niemal wszystkich. Czysty totalitaryzm.
Gdy raz się do tego dopuści, to wpadniemy w ciąg dalszych sfer kontroli
zwłaszcza przy tendencji do doskonalenia techniki, która umożliwi nawet zaoczne
i w każdym momencie inwigilowanie naszych zachowań.
Nadto –jest sporo obowiązkowych szczepień, to jednak nikt nie dyskryminuje w
kraju niezaszczepionych na te choroby (oprócz dzieci, które nie mają tu głosu, a
rodzice potrafią być szykanowani).
„…rozwiązanie,
o którym pisałem ma swoje wady prawne, ale nawet jeśli, to i tak w jakiejś
formie zostanie ono wprowadzone w wielu krajach świata”.
To, że gdzieś coś zostaje administracyjnie wprowadzane (może do czasu
opamiętania się?), z jednej strony pokazuje widoczne ogłupianie ludzi na całym
świecie (jest w tym polityczno-biznesowa sprężyna), a z drugiej strony nie
powinno oznaczać, że nie możemy być mądrzejsi. Tak jak np. niektóre stany w USA,
które nie akceptują federalnego dyktatu i dobrze na tym wychodzą.
Do dalszych uwag natury religijnej się nie
odnoszę, bo nie mam dostatecznej wiedzy teologicznej ani też dostępu do
materiałów, które były przez T.T. komentowane. Natomiast mogę odnieść się do
zdań:
„…to nie oznacza, że katolik nie może namawiać innych do
szczepienia” oraz „że
katolik może przekonywać - używając argumentów moralnych - do szczepienia się”.
Wg mnie bycie katolikiem nie ma tu nic do rzeczy – chodzi o kompetencje
merytoryczne do owego namawiania. Bierze się wtedy pewną odpowiedzialność –
zarówno faktyczną w przypadku zaistnienia ew. powikłań oraz ową moralną – jeśli
sprowadza na innych strach w rodzaju „nie zaszczepisz się – umrzesz”.
Sądzę, że powinna obowiązywać reguła: nie masz wiedzy (to nie to samo co wiara w
„autorytety” i co mówi telewizja) i pewności – wstrzymaj się z radami. Kościół z
natury i misji powinien opowiadać się za prawdą (nie tylko w tej kwestii),
niestety dostrzegam w działaniach hierarchów sporo hipokryzji.
„Szczepionki,
o których mówimy, przeszły testy medyczne na odpowiednich grupach badawczych”.
Jest to
propagandowe kłamstwo. Np. w przypadku Pfizera badania kliniczne skończą się w
2023 r. (co i tak jest nienormalnie krótkim czasem), a te badania, o których się
mówi, zostały obnażone jako wykonane nieodpowiednio. Ponadto połowa badanych,
którym podano placebo, została ostatnio skierowana do szczepień, co niweczy cały
eksperyment pozbawiając badania „materiału” porównawczego. „Badania”
przeprowadzono tylko na osobach od 16. do 55 r.ż., zdrowych, nie biorących
leków. Kto jest zdrowy i nie bierze leków? To ułamek populacji, mały w grupie
osób starszych, wobec których forsuje się szczepienia, których układ
immunologiczny jest osłabiony. A ostatnio dąży się do szczepienia dzieci!
Obecnie natomiast jest prowadzony in vivo olbrzymi eksperyment medyczny na
ludziach. Kpina z badań i z uczciwego podejścia, a nawet przestępstwo, ponieważ
prawo mówi, że nie można przeprowadzać takich eksperymentów bez wyraźnej i
uświadomionej zgody.
Wszystko aby szybciej, na siłę i pod biznesowe zamówienie.
„Teraz
weszły [szczepionki] do masowego użytku i oczywiście w skali masowej wychodzą
także ich skutki uboczne (nie ma środka medycznego, który ich nie ma)”.
Mało się jednak mówi ludziom, że dopuszczono je warunkowo* i z
zastrzeżeniami. I że firmy produkujące szczepionki
są zwolnione z odpowiedzialności za ewentualne negatywne odczyny (eufemizm! – to
są powikłania) po szczepieniu. Niemal nikt nie mówi, że powikłania mogą pojawić
się po tygodniach a nawet po latach od szczepienia. Taka jest natura szczepień w
ogóle. Oczywiście nie wejdzie to do oficjalnych statystyk NOP.
Przeważyła presja
polityczna i biznesowa. W przypadku preparatów genetycznych to nie jest nawet
szczepionka w dotychczasowym rozumieniu.
Masowość czegokolwiek nie jest probierzem ani prawdy, ani uczciwości ani
korzyści dla społeczeństwa.
Skutki uboczne
wychodzą, przy czym znów nie mówi się ludziom, że i tak niepokojące ich ilości
podawane w mediach, to mniej niż 10% ilości faktyczne (wg CDC i bazy VAERS nawet
ok. 1%).
Środki medyczne mają szkodliwe skutki uboczne, ale przecież nikt nie przymusza
do brania np. statyn czy aspiryny. W danym przypadku mamy parę nowych
okoliczności: leki przechodzą przez wieloletnie badania kliniczne (tu tego nie
było), wprowadzono preparaty o eksperymentalnej naturze, które jeszcze nigdy w
historii nie były stosowane powszechnie, nie podaje się masom szczepionych ludzi
informacji o zagrożeniach.
Co więcej – stosuje się już taśmowe szczepienia (nawet w formule drive-thru!)
bez wymaganego dokładnego wywiadu lekarskiego oceniającego stan zdrowia,
wrażliwość na poszczególne składniki szczepionki, historię alergii itp. Te
obwarowania postulują sami producenci – ale kto to sprawdza? Aptekarze,
felczerzy, siostry medyczne i inny personel bez odpowiednich kwalifikacji, który
kieruje się na „linię frontu”? Wystawiona ręka do szczepienia przez okno
samochodu i jazda! A że ktoś po 10 minutach zasłabnie, to już nieważne***…
„Pandemia istnieje”.
Nie, to manipulacja.
„Pandemia” obrosła w wiele mitów i różnych manipulacji – to duży temat nie na
ten artykuł. W 2009 roku WHO zaakceptowało nową definicję, odmieniającą
znaczenie tego pojęcia – teraz już nie chodzi o skalę zgonów, ale o skalę
zakażeń.
I właśnie o skalę zjawisk chodzi – porównując ilość rocznych zgonów na świecie z
powodu chorób naczyniowych, raka, błędów lekarskich itd. ze skalą (tą prawdziwą)
„z powodu covid” – ta plasuje się daleko w tabeli przyczyn. Nie mówiąc o skali
aborcji, która jest przemilczanym powodem śmierci – na górze tabeli. I nikt nie
podnosi na te tematy panświatowego alarmu, nie wprowadza ostrych sankcji! Czysta
hipokryzja. Tak jak ze sztucznym utożsamianiem „zakażenia” z chorobą, co podbija
statystyki by medialnie epatować „pandemią”.
„COVID jest o wiele groźniejszy niż grypa i porównywanie ich do
siebie jest - delikatnie rzecz ujmując – niefrasobliwością”.
Nie. Pomijając względnie nieliczne przypadki
ostrych stanów i cierpień – głównie przez nałożenie się wielu chorób, złego
leczenia i okresowego „falowania” statystyk,
śmiertelność nie odbiega od tej, jaka miała miejsce przy grypie. Są liczne i
nieco różniące się szacunki które to pokazują, np. wg WHO: śmiertelność
ok.0,30% dla całej populacji „zakażonych”, a 0,05% dla osób poniżej 70-tki.
Trzeba też wspomnieć o manipulowaniu statystykami, gdzie utożsamiano zgony „na
covid” z „z covidem”.
Duża ilość zgonów była spowodowana zaniedbywaniem leczenia innych chorób
przewlekłych oraz odraczaniem operacji. Jeszcze bardziej, a nawet w ogóle, nie
można wierzyć statystykom „zakażeń” bazujących na pozytywnym teście PCR, który
jest bardzo niewiarygodny. Podobnie inne testy mają małą przydatność, gdy
oceniają stan jako 50/50. To właśnie testy (nie certyfikowane i nie
standaryzowane wg jednego schematu) napędziły całą światową psychozę zarazy.
Nota bene nawet nie wiadomo czy przyczyną epidemii jest wirus SARS-CoV2, czy
jakiś inny patogen/zjawisko, bo nie został w całości wyizolowany i jego
standardowy genom nie figuruje w bazach CDC czy innych, by był wzorcem do
wykonywania szczepionek.
„Czy można to robić? Można, ale nie wszystko, co wolno przynosi
nam korzyść”.
Ta nagonka do
szczepień (wg rządu nie tylko wolno ją robić, ale nawet „trzeba”) nie przyniesie
wymiernych korzyści (owszem - komuś finansowe), a może spowodować wiele szkód.
Mógłbym sprawę
omawiać jeszcze głębiej – np. z tłem politycznym oraz podając w wątpliwość
teorię chorób zakaźnych i tzw. sanitaryzm, co w ogóle zmieniłoby cały obraz
omawianego zagadnienia, ale na tym poprzestanę.
_______________
Czy mam kwalifikacje by wypowiedzieć się na
powyższe tematy?
Chociaż mam tytuł naukowy, to uważam że to niczego nie gwarantuje, co wyraźnie
widać po wypowiedziach wielu utytułowanych profesorów, których często słyszymy w
mediach. Wyraźnie widać, że nie mają pojęcia o tym, co próbują nam wmówić (albo
– niektórzy - udają że nie wiedzą). Dlatego im nie wierzę, podobnie jak
politykom, w większości skorumpowanym.
O tytułów ważniejsze jest wgłębienie się w temat w którym nie
ograniczamy się do poprawności drylu akademickiego i politycznego, lecz z
otwarta głową, nie uleganie komunikatom i “autorytetowi” WHO czy innych
centralnych zarządców.
Omawiane zagadnienia badam od ok. 20 lat, ale nie z pozycji zawodowej, co
narzucałoby uwarunkowania związania z uczelnią, zakładem pracy, grantami, czy
układem towarzyskim. Daje mi to niezależność spojrzenia.
„l na koniec - dodam, żeby nie było wątpliwości - mogę się w tym,
co piszę mylić, a moje stanowisko jest tylko moje. Nie reprezentuję nikogo - ani
redakcji, ani instytucji - poza samym sobą”.
Ja też nie reprezentuję żadnego formalnego
ciała jw., ani nie jestem przez nikogo delegowany, natomiast mam przekonanie że
wyrażam nie tylko swoje stanowisko, ale wielu innych osób - w postawie ludzi
dociekających prawdy**.
Cóż - można by o tym napisać niejedną grubą książkę – zresztą jest ich już sporo
– zachęcam do zapoznania się.
Te lata obserwacji i studiów dają mi przekonanie, że nie tylko mogę, ale obecnie
powinienem zabierać głos, bo grozi nam indoktrynacyjny walec, który może
zmiażdżyć wolność i normalność.
Leszek K.
---
PS. Nie oczekuję odpowiedzi. Raczej
refleksji i ew. włączenia do swego rozpoznania sytuacji przynajmniej części ww.
uwag. Prawdopodobnie pojawi się szereg komentarzy – nie będę miał czasu na nie
reagować.
*
https://forumdlazycia.wordpress.com/2021/04/28/opinia-prawna-dotyczaca-szczepien-przeciw-covid-19w-ramach-narodowego-programu-szczepien-ogloszonego-przez-rade-ministrow/?preview_id=75792&preview_nonce
i inne tamtejsze artykuły
**
https://instytutsprawobywatelskich.pl/trzy-pytania-do-ministra-zdrowia-w-sprawie-bezpieczenstwa-i-skutecznosci-szczepien-na-sars-cov-2/
i
***
https://youtu.be/Q6Atq2xH_4U (cząstkowe omówienie i wyjaśnienie) i petycja:
https://www.petycjeonline.com/list_otwarty_--_trzy_pytania_naukowcow_i_lekarzy_do_ministra_zdrowia_w_sprawie_bezpieczestwa_i_skutecznoci_szczepie_na_sars-cov-2?uv=35579287
------------- koniec artykułu -----------
Uwagi ex post
Czytelnicy tej strony odnajdą dużo odniesień do poruszonych
tematów. W oryginalnym liście nie chciałem przeładowywać przesłania ani
wskazywać na tę stronę.
Gdy to piszę (30.04.21) odkryłem, że parę mediów internetowych
zaczyna komentować X, ale jak dotąd dużo oszczędniej niż tutaj, Czas pokaże co
jeszcze przeczytamy... i wtedy ew. dopiszę dalsze uwagi.
Zachęcam do podpisania podanej na końcu petycji - jeśli zgadzasz
się z jej przesłaniem.
| |
Wyszukiwarka
lokalna
na dole strony
Także w Komunikaty
_______________
Zapisz się na
▼Biuletyn▼
Zobacz informację
wstępną
(Twoje dane są całkowicie bezpieczne;
za zapis - upominek >
Informacja wstępna)
_______
Twoja
Super Ochrona Medyczna
|